Ocean Atlantycki. Wody Atlantyku, w okolicach Galway w Irlandii, należą do raczej płytkich. Maksymalne głębokości osiągalne w trakcie jednodniowego rejsu rzadko przekraczają 60 metrów. Te stosunkowo płytkie wody kryją w sobie jednak wiele niespodzianek. Podczas połowów, przy odrobinie szczęścia możemy zaobserwować stada delfinów, lub nawet jednego z największych rekinów świata - Długoszpara. W zeszłym roku mieliśmy okazję podziwiać samogłowa, niezwykłego kształtu rybę, która przepływala nie dalej, niż 10 metrów od łodzi! Bliskość ciepłego prądu - Golfsztromu, oraz jednej z jego odnóg - Prądu Północnoatlantyckiego, ma bardzo duży wpływ na różnorodność ryb występujących w tych okolicach.
Nasze łowiska to głównie okolice Galway oraz otwarty ocean, w okolicach wysp Aran, gdzie w zależności od celu wyprawy (shark, reef, bottom fishing), łowimy w różniących się od siebie miejscach. Dno Atlantyku w “naszych” okolicach to głównie rozległe połacie piasku, z “wyspami” w postaci raf i ławic skalnych. Takie warunki oraz różny charakter dna sprzyjają połowom rozmaitych gatunków ryb. Nad rafami i w okolicach skał możemy liczyć na rdzawce, czerniaki, molwy, dorsze, wargacze, kongery i wiele innych gatunków, natomiast na dnie piaszczystym łowimy głównie płastugi, płaszczki, rekinki psie, rekiny plamiste, kolenie i rekiny szare. Największe rozmiary spośród wyżej wymienionych gatunków osiąga rekin szary. Dorasta on przeciętnie do około 2 metów długości.
Główną atrakcją są jednak niewątpliwie połowy “prawdziwych” Rekinów. Naszym celem będzie wtedy Żarłacz Bękitny, który jako ryba otwartego oceanu, pojawia się na Zachodnim Wybrzeżu wczesnym latem i żeruje na ogromnych ławicach makreli i rdzawców. Z nadejściem pierwszych chłodów i jesiennych sztormów żarłacze opuszczają wody przybrzeżne Irlandii, w poszukiwaniu żerowisk z cieplejszą wodą. Ponieważ żarłacze łowimy w dryfie, efekty są ściśle uzależnione od pogody. W przypadku wietrznej, sztormowej pogody, ze względów bezpieczeństwa nie możemy sobie pozwolić na wypłynięcie na odległe łowiska. Z drugiej strony, przy pogodzie całkowicie bezwietrznej nie można osiągnąć właściwej długości dryfu, co znacznie ogranicza nasze szanse na zwabienie żarłacza z dużej odległości.
W obydwu sytuacjach nuda nam jednak nie grozi, bo zawsze mamy do dyspozyji “łowiska zapasowe”, gdzie na pewno zmęczymy ręce na holach innych ryb. A kiedy pogoda zupełnie nie pozwoli na wypłynięcie, wtedy również z brzegu nie będziemy pozbawieni szans na “grubą” rybę. Już na przystani możemy liczyć na np. niezłego Kongera. Jeśli znudzi nam się już łowienie, lub po prostu zmęczenie weźmie górę, wtedy wystarczy rozejrzeć się w około i podziwiać krajobraz. Na pewno na długo nie zapomnimy scenerii w jakiej będziemy łowić. Nasze łowiska znajdują się u stóp jednej z największych atrakcji turystycznych Irlandii - Wybrzeża klifowego, którego najwyższa część nosi nazwę “Cliffs of Moher”. Klify osiągają wysokość 203 metrów i ciągną się na odcinku ponad 8 kilometrów. Często łowimy pod samymi klifami i wtedy towarzyszy nam wrażenie, że niemal możemy dotknąć pionowych tworów skalnych. Hol ryby w takich warunkach to na prawdę coś niezapomnianego.